,,Korytarz pusty i długi. Pachnie chorobą.
Po prawej stronie apteka, po lewej <span tt="kiosk">łariok</span> z <span tt="bulwarówkami">żurnałami</span> i różnym barachłom. Mnie dzwoni telefon. Blin, Andżełka.
1. [[Ja podnoszę <span tt="słuchawkę">trąbkę</span> i z nią rozmawiam->Rozmowa z Andżełką]].
2. [[Ja odrzucam jej dzwonek i wyłączam dźwięk w telefonie->Registratura]].//— Alio, Beatka?// — Ja słyszę w jej głosie, że ona płacze. — //Beatka? Mnie tak już nadojadło. Oni <span tt="walnięci kretyni">czioknute dałbajoby</span>. Ja już nie mogę. Ta dura myśli, że jej wszystkie problemy rozwiążą się na mszy świętej w każdą niedzielę. A ten kazioł... Ja sobie nie wyobrażam, ile prascitutek on zbiera do swojej fury i czy nie choruje na jaka sifa. Ja boję się blisko do niego podchodzić.//
[[Andżełka w swoim stylu]].
Tutaj tak waniajet w tym szpitalu... tu waniajet chorobą. Chce się chorować samej.
Podchodzę do (link-reveal: "registratury.")[(t8n: "dissolve")[
– 305, Naruniec. — mówia.
– <span tt="Witaj">Labas</span>, Beata. — pani Aldona już widać była zmęczona i z trudem uśmiechnęła się i zapisała do żurnału moje nazwisko. — <span tt="Twój tata ma szczęście, że ma córkę, która codziennie go odwiedza">Tavo tėčiui pasisekė, kad jis turi tokią dukrą, kuri ateina kiekvieną dieną.</span>
– <span tt="Bez taty w domu jest nam nudno.">Mums namie be tėčio nėr ką veikti.</span>
– <span tt="Jeżeli chcesz zostać dłużej, daj mi znać, bo za chwilę skończę pracę.">Jeigu norėsi pasilikti vėliau — pasakyk man, nes aš tuoj baigiu darbą.</span>
— <span tt="Jeszcze zobaczę. Dziękuję.">Aš dar pažiūrėsiu. Ačiū.</span>
[[Ja skręciła w prawo]].
]]
Jadę na autobusie, liżę lizak i przeglądam żurnał. Myśla <span tt="o">pra</span> Andrzeja. Ja chyba jego kocham. Mnie on wydaje się bardzo dobry człowiek, któremu ja mogłaby <span tt="ufać">dowierzać</span> i który mnie pomagałby w trudnych chwilach albo cieszyłby się razem w <span tt="zabawnych">tusownych</span> chwilach.
(link-reveal: "Teraz... ")[(t8n: "dissolve")[kiedy tata leży w szpitalu, mnie potrzebny ktoś, kto mnie uspokajałby. Bez taty nasz dom zamienił się w <span tt="dom wariatów">durdom</span> w sensie, że mama czasami płaczy, albo na mnie ryczy bez przyczyny. Nam w domu brakuje jakiejś stabilnej duszy. A przy Andrzeju ja czuję się potrzebna.
[[Trzeba jechać do taty]]
]]Ja wysiądła na przystanku <span tt="Szpitalny">//Ligoninė//</span> w <span tt="osiedle wileńskie">Łazdzinai</span>. Trochę niepewnie ja szła, jakby w jaka pustka, szpital to wapszie takie hadkie miejsce, gdzie chodzą tylko stariki albo inwalidy. Ja tak chcem, żeby tata szybciej wyzdrowiał. Mój tata to jeden z najbardziej <span tt="megazajebistych">achujebicielnych</span> ludzi, jakich ja w życiu znam.
[[Zachodzę do budynku szpitalu->Ja zachodzę do korytarzu.]].Odchodząc starik śpiewał <span tt="och, co za kobieta, chciałbym taką">//"ach kakaja żenszczina, mnie b takuju..."//</span>.
Ja podeszła do pałaty taty, drzwi byli przyotwarte. Ja położyła worek z jedzeniem na taboretka:
— Cześć tata. Oj, blin, ja <span tt="przecież">że</span> zapomniała mandarynki włożyć...
— Da, nu ich... Ty moja mandarynka – taka uśmiechnął się i ja jego objęła i pocałowała w zarośnięty policzek.
— Tu katlety mama zrobiła. — Łożę katlety i banany na szafkę.
— Dziękuję. Dzisiaj na obiad ryż dali, zlepiony cały. Tak ja jego wyrzucił do <span tt="śmietnika">musarki</span>.
Ja położyła się na sąsiednim łóżku, liżę lizak. Chillout.
— Nu co tam u was dobrego słychać? — zapytał tata.
— Narmalna.
[[Tata wzdechął i wybrał cyzy z szafki->Tata wziął cygaretki]].Tata podszedł koło okna. Kanieszna <span tt="fajki">cyzy</span> on nie zapalił.
[[Mówia do niego->Może fortka przyodkryj]].
[[Milcza i patrza na niego->Milczenie]].— Tak może fortka przyodkryj i dym wyjdzie na zewnątrz — mówia do niego.
— Nie, nie trzeba. To i tak wsio do środka pójdzie.
[[Tata zaczął patrzeć daleko przez okno->Milczenie]]...Tata patrzał w ciemność przez okno i zapytał:
– Tak co nowego, córunia?
1. [[Ja zaczęła opowiadać <span tt="o">pra</span> Andrzeja->Pra Andrzeja]].
2. [[Ja zaczęła opowiadać pra szkoła->Pra szkoła]].
3. [[Ja zaczęła opowiadać pra mamy->Fingał]].— Może ty lepiej szkołą zajmuj się. Do egzaminów szykuj się. Czy <span tt="warto">stoit</span> teraz z chłopcami zadawać się?
— Mnie Andrzej pomaga szykować się.
Tata mnie zapytał [[Pra szkoła]].— Już czas mierzyć — powiedział sam do siebie.
On wziął termometr i wsunął pod pacha.
(link-reveal: "Akurat... ")[(t8n: "dissolve")[do pałaty przyszła siostrzyczka.
– <span tt="Dobry wieczór, czas mierzyć temperaturę">Labas vakaras, jau laikas parodyti temperaturą.</span>
– <span tt="Dopiero wziąłem, proszę poczekać 5 minut...">Aš cik dabar paėmiau, palaukit 5 minutes...</span>
Siostrzyczka na mnie popatrzyła krzywym okiem, <span tt="niby">cipa</span> ja tut coś ni pa ciemie robię. Ona mnie trocha zapariła, ale ja pomyślała, że <span tt="niech się wali">paszła ona</span>...
– <span tt="Zaraz wrócę">Tuoj grįšiu.</span>
Ja wzięła nalała sok do szklanki i [[podała dla taty->Bliacha]].
]]
– Ja wczoraj była z Andrzejem na płotasie.
– Płotasy, szmotasy... A kto taki ten Andrzej?
– Ja tobie jego kiedyś przyprowadzę, to bardzo fajny mój kolega...
– Nu prawidłowo... Będziesz jeszcze tu kolegów do chorego baćki przyprowadzać... A, tak wy <span tt="na poważnie przyjaźnicie się">sierjozna drużycie</span> czy jak?
– Ja jeszcze nie wiem, ale on mnie bardzo podoba się.
Tata na zaczął patrzeć mnie w oczy.
[[Ja spuściła głowa]].
[[Ja patrzę nazat i uśmiecham się->Jemu ciekawa ta ciema]].„Beata odwiedza taty“
<div id="bare-smaller-passage">
Fragment powieści //„<a href="http://robczik.pl">Robczik</a>“//, napisanej współczesną miejską gwarą, którą posługuje się młodzież mieszkająca na wileńskich osiedlach. Fragment jest w trakcie tworzenia. Bardzo zależy mi na Twojej opinii, więc wyraź ją.
</div>(t8n: "dissolve")[[Rozpocznij historię->Intro]]— Masz popij. A po co temperatura sprawdzać? U ciebie <span tt="przecież">żesz</span> ni <span tt="przeziębienie">prastuda</span>.
— Aj, nu takie u nich <span tt="zasady">prawiła</span>. — On spuścił głowa. — Wiesz, my dziś po telefonie z mamą rozmawiali, ona bardzo zła, że musi na późna zmiana chodzić... Bliacha, ja już ni mogę tak patrzeć, kiedy ona tak nocami <span tt="haruje">pachajet</span>. Ja wyzdrowieję, trzeba będzie coś robić.
[[Uspokajam jego->Nie nadwyrężaj się]].– Tata, ty nie nadwyrężaj się. Wyzdrowiej od razu, a potem będziesz myślał <span tt="o">pra</span> ważniejsze rzeczy.
– Tak ja tu leżę od rania do wieczora, <span tt="o">pra</span> co mnie innego myśleć?
– Tak ty krzyżówki porozwiązuj, <span tt="telewizor">cielik</span> popatrzaj, radio posłuchaj.
– Da ni chce się tego telewizora patrzeć, to samo, i to samo. <span tt="Wypłaty">Pałuczki</span> normalnie nigdy ni będą płacić, tylko kradną i kradną swołaczy.
– Ty nie <span tt="wiadomości">naujienos</span> patrzaj, a muzyka posłuchaj, film jakikolwiek. Muzyka bardzo pomaga na duchu trzymać się.
– Ja lepiej ciebie posłucham...
– ... a co ja? do egzaminów szykuję się, w soboty z kolegami spotykam się.
– A mamie pomagasz?
– <span tt="Oczywiście">Kanieszna</span>.
– Ona, jakaścik nerwowa...
– Nu tak ciebie ni ma, za to i nerwowa. Ona nocami bez ciebie nie może zasnąć, idzie na balkon cygarety palić. [[Nu ty sam rozumiesz...->Popatrzał między nogi]]Tata, jakoś, ni to specjalnie, ni to przypadkowo, popatrzał sobie między nogi, potem na mnie i ja zaczęła głośno rżać. On też zaczął rżać.
– Ciszej, a to ściany sawieckie, wsio słychać w sąsiednich pałatach.
[[Do pałaty weszła siostrzyczka.->Weszła siostra]]— <span tt="Czy można wziąć termometr?">Ar galima paimti termometrą?</span>
— <span tt="O, proszę.">Vo, prašom.</span>
Siostra na grafiku temperatury zaznaczyła stopni i położyła termometr do białej kieszeni. Popatrzyła na mnie i mówi:
— <span tt="Jest już wpół do dwunastej. Wizyta skończyła się o ósmej.">Jau pusė dvylikos. Lankymas baigėsi aštuntą. </span>
— <span tt="Przecież jestem córką">Bet aš gi dukra</span> — odpowiadam.
— <span tt="Rozumiem, ale tutaj chorzy śpią. Takie są zasady. Można przebywać do 20, jeśli chcesz być dłużej, musisz zawczasu poinformować.">Aš suprantu, bet čia ligoniai miega. Ir taisyklės pas mus tokios. Galima būti tik iki 20 valandos, jeigu norite būti ilgiau reikia iš anksto pranešti.</span>
Jaka jej wapszie dzieła, ile ja tu będę siedzieć. Ja żesz z rodziny i mogę siedzieć, ile mnie trzeba.
— <span tt="Długo nie będę">[[Aš dar biški pabūsiu, neilgai]]</span>.
— <span tt="Co ty się do mnie czepiasz?">[[Ko jus prie manęs kabinėjates]]</span>?– <span tt="Dobra, ale nie długo, abym nie musiała znowu wrócić.">Gerai, bet neilgai, kad nereiketų vėl ateiti.</span>
— <span tt="Tak, tak, długo nie będziemy.">Taip, taip, ilgai nebusim.</span> — powiedział tata.
Ja krzywo popatrzyła na taty. On to tak powiedział, jakby był z tą durą domówiwszy się.
– Dobrze tata, idź spać. Ja też pójda.
– Idź córunia odpoczywaj. Jutro do szkoły z rania.
[[Siedzę dalej]].
[[Wychodzę->Ja wychodzę]].— <span tt="Niech pan pogada ze swoją córką.">Ponas, pakalbėkite su savo dukrą.</span>
<span tt="Niech się wali">Da paszła ty</span>, myślę. Ja popatrzyła na taty i jego milczenie wyglądało jakby on też chciał, żeby ja już poszła do domu.
— <span tt="Trzeba było wcześniej przyjść.">Reikėjo ankščiau ateiti.</span> — dalej mówi siostrzyczka.
— <span tt="Nie mogłam w innym czasie. Przyniosłam gorące jedzenie.">Aš negaliu kitu laiku. Aš atvežiau karšto maisto</span> — mówia.
— <span tt="Przecież dajemy tutaj jedzenie.">Juk mes čia duodam maistą.</span>
— <span tt="Znam to jedzenie. To jest gówno, nie jedzenie!">Aš žinau tą jūsų maistą. Šūdas čia, o ne maistas!</span>
[[Siostrzyczka wyszła->Siostra wyszła po dyżurnej]].Bliać, jak mnie takie pizdy nerwują. Suka, nienawidza ciebie, myśla.
– Czego ona lezi? Toż można siedzieć, ile nam trzeba.
– Nu co ja zrobia, takie u nich prawiła. — mówi tata.
1. [[Nic nie mówia]].
2. [[Zaczynam czepiać się do taty]].— Tata, czemu ona na ciebie tak patrzyła?
Przyszła dyżurna i mówi:
— <span tt="Dobry wieczór. Wizyta się skończyła.">Labas vakaras. Lankymas baigėsi.</span>
— <span tt="Chcę jeszcze posiedzieć.">Aš noriu dar pasedėti.</span> — mówia <span tt="aroganckim">nagłym</span> głosem.
— <span tt="Jest już noc. Pacjenci muszą spać. Twój ojciec potrzebuje odpoczynku.">Jau naktis. Ligoniai privalo miegoti. Jūsų tėvui reikia poilsio.</span>
Mnie po prostu nerwy nie wytrzymali, ja zaczęła krzyczeć:
— <span tt="To co? Chcesz się z nim przespać?">Tai ką? Tu norėsi su juo miegoti?</span> — ja krzyknęła tak głośno, że było widać w innej pałacie ktoś zapalił światło.
— <span tt="Panie Naruniec, niech pan uspokoi swoją córkę, bo wzywam ochronę!">Ponas Naruniec, apraminkit savo dukrą, nes aš iškviesiu apsaugą!</span>
[[Ja wzięłam banan do ręki->Rzucam bananem w siostrzyczki]].Ja zaczęła ciskać w telefonie, cipa sprawdzać czy nikt nic nie napisał.
— Może ty już idź, żeby tutej haju nie podnosić — powiedział tata.
Wróciła siostrzyczka:
— <span tt="Jeszcze nie wychodzisz?">Jus dar neišejot?</span>
— <span tt="Jeszcze nie">Dar ne.</span>
— <span tt="Idę po nadzorującą lekarkę">Aš kviečių budinčią daktarę</span>.
— <span tt="Mam to gdzieś">Man pofik</span> — mówia.
[[Siostra wyszła po dyżurnej]].Ja pocałowała jego. Zabrała śmieci z półki, wyrzuciła do <span tt="śmietnika">musarki</span> pod umywalnikiem i wyszła. Ja pomyślała, że tata ma się dobrze, że on zdrowieje i wsio będzie dobrze.
Ja wyszła ze szpitala.
[[Ja zaczęła myśleć <span tt="o">pra</span> Andrzeja->Ja zaczęła myśleć pra Andrzeja]]. Mnie pawizło, że pani Aldona dziś w registracji. Ona taka dobra i zawsze pozwala siedzieć u taty do późna. Ja skręciła w prawo. Idę w stronę <span tt="sali chorych">pałaty</span> taty, obok mnie przeszedł jakiś starik w chałacie. On na mnie patrzy i uśmiecha się jak <span tt="zboczeniec">izwraszczieniec</span>.
[[Ja jego zignorowała i poszła dalej->Spotkanie z tatą]].
[[Ja na niego popatrzyła->Rozmawiam ze starikom]].— Dziewuszka?
— Hm?
— Dziewuszka, <span tt="a jaki dziś dzień">a kokoj sevodnia dzień</span>?
— <span tt="Nie rozumiem, normalny, poniedziałek">Nie panimaju, narmalnyj, poniedzielnik.</span>
— <span tt="Nie, mam na myśli jaka data">Niet, ja spraszywaju katorawa czisła</span>?
— 25-owo.
Ja, <span tt="krótko mówiąc">karoczie</span>, chcę iść dalej, a on znowu lezi.
— A dziewuszka?
— <span tt="Czego">Cziwo</span> — odpowiadam już nerwowo.
— <span tt="
Nie, no, nic, jesteś taka piękna, dokąd idziesz słoneczko?">Da, niet, nicziwo, ty krasiwaja takaja, kuda idziosz sołnyszka?</span>
Ja tylko teraz zobaczyła, że ten <span tt="gnojek">łoch</span> miał zasunięta ręka w chałacie i obcierał się.
— <span tt="kutas">Dałbajob</span>! — ja krzyknęła na niego.
[[Idę dalej w strona pałaty->Spotkanie z tatą]].– Zachowujesz się jak <span tt="dziwka">szawałka</span>! Dziś odwiedzisz <span tt="ojca">baćki</span> sama, u mnie druga zmiana! — matka trzasnęła drzwiami i poszła do pracy.
Wtorek, 8:00. Ja już prawie przestała płakać.
(link-reveal: "<span tt=\"kurczę\">Bliamba</span>, jak mnie wszystko <span tt=\"wkurza\">zakalibała</span>...")[(t8n: "dissolve")[
Na ulicy pochmurnie. Na wpół śpię. Mnie <span tt="pojawiają się">gliuczą</span> wizje, wspomnienia, ludzie, Andrzej, tata, matka, Andżełka, bloki w Piłajcie, ludzie z workami od Maximy, tusowka u Robczika... <span tt="Krótko mówiąc">Karoczie</span>...
[[Zasypiam...]]
]]<!-- Global site tag (gtag.js) - Google Analytics -->
<script async src="https://www.googletagmanager.com/gtag/js?id=UA-160299702-1"></script>
<script>
window.dataLayer = window.dataLayer || [];
function gtag(){dataLayer.push(arguments);}
gtag('js', new Date());
gtag('config', 'UA-160299702-1');
</script>Ja popatrzyła na kotlety, potem na ojca i powiedziała:
Wo, widzisz. — ja pokazuję ojcu, że u mnie ucho czerwone.
– A job twaju mać. Co u ciebie na twarzy?
– Co? Nic.
Ojciec zapariwajetsa i zaczyna biesić się.
– Kto, bliać, ciebie stuknął?
– Mama.
– Co ty piździsz? Mów prawda? Kto ciebie stuknął?
– Nu prawda! Ja z tusowki późno przyszła i matka na mnie naarała i pliucha dała, i szliuchą nazwała.
Ojciec spuszcza głowa. Bierzy <span tt="komórkę">mabiłka</span> do ręki. Zadumywajetsa, odkłada mabiłka nazad.
– Co u was tam dzieje się?
– Nu co, co. Ciebie do szpitala jak położyli, tak ona cały czas nerwowa.
– Job twaju mać, co to, to wszystko tak ni idzi...
(link-reveal: "Tata zamyślił się.")[(t8n: "dissolve")[
Patrzy przez okno.
[[Patrzy na mnie->Apsisaugoti]].
]]On znowu schwycił <span tt="fajkę">cyza</span>, ale nie zapalił. Wybrał z buzi i odłożył.
– Tak czego ty w chacie nie nocujesz?
– Mówia, że z kolegami chciała pobyć dłużej <span tt="i tyle">i wsio</span>...
– To ten Andrzej?
– Mnie Andrzej bardzo podoba się.
– Beatka, tobie 17 lat. Twoja matka jak rodziła jej i to było 25 lat.
Ja zaczynam śmiać się.
– Nu tata, ja żesz nie małe dziecko, wiem jak <span tt="zabezbieczyć się">apsisaugoti</span>.
– Nu ja i myśla, ja za ciebie nie boję się. Ale czy <span tt="warto">stoi</span> iza tego Andrzeja z siniakami chodzić?
[[My zaczęli rżać.]] 16.00. Dzwoni telefon. Matka pyta się:
— Beata, ty już wróciła ze szkoły?
— A co takiego? — Ja wstała, poszła do kuchni. Patrzę co dobrego w lodówce. Matka dalej mówi po telefonie:
— Jak pójdziesz do baćki, weźni mandaryny, banany i katlety.
— Gdzie oni?
— W <span tt="lodówce">chaladzilniku</span>.
— Gdzie w chaladzilniku?
— Nu w dole, koło pomidorów.
— Jest, paka.
Ja wyłączam telefon, biorę jedzenie ze sobą do pokoju, łożę do <span tt="plecaka">teczki</span>.
Podchodzę do kompa, patrzę czy w messendżerze nie ma [[Andrzeja->Andrzej offline]]. Andrzej Offline.
Wyłączam ekran, ubieram bluzkę. Patrzę do lustra, widzę na twarzy czerwona plama, prawie <span tt="siniak">fingał</span>. Idę do pokoju wkładam bluzkę z kapiszonem i wstaję koło lustra dopasowując kapiszon tak, żeby nie było widać fingała. Wkładam kurtkę, idę na przystanek. Kupuję lizak i żurnał dla taty.
[[Autobus będzie za parę minut->Niedziela wieczór]].<script type='text/javascript' src='https://platform-api.sharethis.com/js/sharethis.js#property=5ea7e33b81693d0012e58a51&product=inline-share-buttons' async='async'></script>Ja rzuciła bananem w tej dyżurnej. Ona szybko pochyliła się i banan wyleciał na korytarz.
— <span tt="Dość już, wzywam ochronę!">Viskas, kviečiu apsaugą.</span> - dyżurna wyszła na korytarz.
Ja zaczęła krzyczeć:
— <span tt="Bezduszna suka, chcę po prostu być z moim ojcem. Dlaczego?">Bejausmė suka, aš tik noriu pabūti su savo tėvu. Kodėl?</span>
— Beatka uspokój się! — Baćka mnie wziął za ramię. — Nie płacz. Uspokój się. Chodź tu, połóż się. — On mnie <span tt="pogłaskał">pogładził</span> po głowie i wybieg w piżamie na korytarz.
(link-reveal: "<span tt=\"Cholera, jestem walnięta\">Blin, ja czioknuta...</span>")[(t8n: "dissolve")[Tata wrócił z korytarzu, po drodze zabrał banan. On podeszed do mnie:
— Spokojnie, nie nerwuj się.
[[Próbuję uspokoić się->Uspokajam się]].
]]Ja chciałaby teraz z Andrzejką objąć się i poleżeć razem.
Zaraz dwunasta... On chyba nie śpi. Napisza jemu <span tt="cynk">żynućka</span>... Albo nie, nie trzeba. Niech on pierwszy napisze... Aj, lepiej napisać niż nie napisać.
Napiszę:
(link-reveal:"//privet, co robisz...//")[(show:?fan1)]
|fan1)[Nie, lewak...
Lepiej:
(link-reveal:"//Adrzejka ja ciebie bardzo kocham//")[(show:?fan2)]...]
|fan2)[Nie <span tt="zbyt ostro">za żostka</span>, może:
(link-reveal:"//ja chcem ciebie;*// ")[(show:?fan3)]]
|fan3)[aj, nic nie pisza...
[[Podjechał autobus.]]
]— Słuchaj córunia, wracaj już do domu. Dawaj nie robim bardaku, a to już ludzi pobudzili tutej.
[[Ja wychodzę]].– Stoit, tata, stoit. Mnie on tak podoba się, Ja nic nie moga zrobić. On taki dobry. Tobie też spodoba się.
– Ile jemu lat?
– Siedemnaście.
– A kto on taki jest?
– Nu, Andrzej z naszej szkoły w paralelnej klasie uczy się. On bardzo fajny i mnie rozumie, i ja jego rozumiem.
– A tak wy z nim, tego?
– Nie.
– Patrzaj tam wsio, żeby nie było żadnych <span tt="niespodzianek">siurprizów</span>..
– Tata, przestań mnie <span tt="zaczepiać">parić</span>!
– Nu dobrze ni nerwuj się, ja <span tt="przecież">żesz</span> chcę tobie dobrego. A dzisiej ni wiesz, blin, kto jaki człowiek. Za to i mówia, żeby ostrożnie z ludźmi.
– Tata, <span tt="nie przejmuj się">ni parsie</span>. Mnie z Andrzejem dobrze. Wo, ja tobie żurnał zostawiła. Ja już pójda.
– Posiedź ty trocha.
[[On popatrzał na zegarek->Termometr]].Ja by posłuchała <span tt="o">pra</span> jej rodziców dłużej, ale nie teraz, mówia:
— Popij miętowej herbaty, zakryj drzwi. Połóż się na tapczanie i posłuchaj spokojny muzon. Ja teraz u taty w szpitalu...
//— A tak ile oni tam jego trzymają?//
— Już trzeci tydzień. Wsio, Andżełka, paka. Przedzwonię później. Musza iść. Bučkis.
[[Wyłączam dźwięk w telefonie->Registratura]].Jakoś ja nie chciała mówić prawdy...
— ...nu w szkole nic ciekawego. Wsie szykują się do egzaminów. Nowe <span tt="nauczyciele">ucziłki</span> z Polski przyjadą.
— A jak tam [[mama->Fingał]]? Tata wyraźnie pokazał, że jemu ciekawa ta ciema, ale więcej nic ni pytał. On popatrzał na [[zegarek->Termometr]].Ja wróciła do chaty.
Mama paliła <span tt="fajki">cyzy</span> w kuchni.
Ja poszła prosto do swojego pokoju, ale ona po drodze mnie (link-reveal: "zatrzymała")[(t8n: "dissolve")[:
— Beata,
— Co takiego?
— Przepraszam, córunia. Dobranoc.
KONIEC. (link: "Czytaj ponownie")[(reload:)].
Jeżeli chcesz otrzymać nowe darmowe fragmenty Robczika, wpisz swojego emaila:
<form action="https://robczik.us19.list-manage.com/subscribe/post?u=54aad434a78ce5c5a29dc31e5&id=4c4a796eec" method="post" id="mc-embedded-subscribe-form" name="mc-embedded-subscribe-form" class="validate" target="_blank" novalidate>
<input type="email" value="" name="EMAIL" class="required email" id="mce-EMAIL"><br />
<input type="submit" value="Wyślij" name="subscribe" id="mc-embedded-subscribe" class="button">
<div id="mce-responses" class="clear">
<div class="response" id="mce-error-response" style="display:none"></div>
<div class="response" id="mce-success-response" style="display:none"></div>
</div> <!-- real people should not fill this in and expect good things - do not remove this or risk form bot signups-->
</form>
]]Może ja tu już zasiedziała się.
[[Trzeba matać <span tt="spadać">matać udaczki</span>->Ja wychodzę]].